Leśny spacer w poszukiwaniu źródeł rzeki San
Udając się w Bieszczady, ludzie oczekują solidnego wypoczynku na łonie natury. Podczas pobytu pragną podziwiać urzekające krajobrazy, cieszyć się świeżym powietrzem i obserwować dziką przyrodę. Jedną z najlepszych lokacji na takie formy relaksu jest brzeg rzeki San, której źródło wybija właśnie z Bieszczadów. Prześliczne widoki, melodyjny śpiew ptaków i skąpana w promieniach słońca, bujna roślinność. Wszystko to pozwala turystom wrzucić na luz i poczuć kojący relaks.
Skąd wypływają źródła Sanu?
Początki Sanu znajdują się niedaleko Przełęczy Użockiej, która należy do ukraińskiej części gór. Zaraz przy źródle ustawiono granicę. Jest nie tylko granicą polsko-ukraińską, ale również granicą Unii Europejskiej. Źródło Sanu z reguły leży zasypane pod stertą mokrych liści. Dlatego trzeba się trochę ubrudzić, żeby się do niego dostać. Bieg wody ze źródeł Sanu stosunkowo szybko się rozszerza. Można to już dostrzec po niewielkim odcinku, w miejscu, gdzie San dopływa do Chmielu. Od tego momentu jest to już w pełni rozwinięta rzeka. Osoby, które doceniają ilustrowane piękno Bieszczad i chcą napawać się urokliwymi pejzażami, powinny sprawdzić Rezerwat Grywe i podnóże Otrytu.
San w swoim meandrującym korycie płynie bardzo powoli i spokojnie. I wydawać by się mogło, że jest nawet bardziej intensywny przy źródle niż na innych odcinkach. Warto jeszcze wspomnieć, że podczas drogi do źródła trzeba zaliczyć Worek Bieszczadzki. Szlak ten jest dość długi i trwa około czterech godzin. W związku z tym, przed wybraniem się w podróż, warto wszystko wcześniej dokładnie zaplanować i spakować każdy potrzebny przedmiot. Cała droga biegnie głównie lasem i może się nieco dłużyć. Jednak rezultat jest godny poświęcenia. Rozpościerające się widoki są iście zniewalające. Z kolei satysfakcja z ponownego odkrycia źródła Sanu jest świetnym dopełnieniem całej przygody.
Na szlaku Bieszczadzki Worek
Przez wiele lat Bieszczadzki Worek uważany był za jeden z najniebezpieczniejszych i najbardziej zdziczałych obszarów Bieszczadów. Niedaleko rozpościera się Dolina Górnego Sanu, która znajduje się tuż obok granicy polsko-ukraińskiej. Ze względu na zachowanie warunków bezpieczeństwa cały region postanowiono zamknąć. Dlatego do niedawna ta część górskich terenów nie była jeszcze dostępna dla turystów. Teraz można korzystać ze szlaku i cieszyć się z okazji do poznania jeszcze więcej obszarów tej bajkowej krainy. Sama wyprawa nie jest trudna, czego dowodem jest fakt, że dystans pokonują również szkolne wycieczki.
Jak już wspominaliśmy, droga do źródeł może być monotonna i nieco demotywująca. Aczkolwiek piękno polskiej flory, jak i sympatyczny śpiew ptaków, potrafią wynagrodzić ten brak zmiany dekoracji. Kolejną dobrą wiadomością jest to, że po dłuższym spacerze wszystko zaczyna się pozytywnie zmieniać. Idąc w stronę źródła, mijamy teren nieistniejącej już wsi o nazwie Sianka. Jest to jedno z tych miejsc, gdzie lubi czaić się długo zapomniana historia. Eksplorując okolicę, można natrafić na nagrobki należące do hrabiostwa Stroińskich. Kawałek dalej znajduje się punkt widokowy. Pozwala rzucić okiem na ukraińską część wioski, gdzie biegnie granica Unii Europejskiej.
Warto tutaj zaznaczyć, że pokonanie drogi do granicy UE i powrót zajmuje około 8-10 godzin. Cała przeprawa prowadzi głównie przez las. Dlatego należy zadbać o odpowiedni sprzęt na takie eskapady. Organizm powinien być dobrze nawodniony i wypoczęty. A w przypadku upałów nie należy zapominać o odpowiednim nakryciu głowy i środku odstraszającym komary.